Noble Health Get Slim Cellulite opinie po rozczarowaniu
Cellulit towarzyszył mi, odkąd pamiętam. Nigdy nie byłam przesadnie chuda, ale gruba też nie – powiedziałabym, że w sam raz. Ale niestety – cellulit miałam już jako nastolatka. W pewnym momencie nawet się z tym pogodziłam i machnęłam na to ręką. Jednak pewna koleżanka powiedziała mi, że powinnam zmienić nastawienie, że z cellulitem można walczyć i to skutecznie.
Zastanowiło mnie to i w końcu stwierdziłam, że koleżanka miała rację. Postanowiłam zrobić coś, by cellulit mnie nie ograniczał. Nie chciałam wstydzić się wyglądem moich nóg przez całe życie, chciałam korzystać z młodości – chodzić na basen, na plażę, nosić mini i krótkie spodenki, kiedy jest gorąco.
Noble Health Get Slim – czyli jak wydałam głupio pieniądze
Jednym z pierwszych środków antycellulitowych, jakie wpadły mi w ręce, był Noble Health Get Slim Cellulite. Wszystko, co czytałam o tym środku wydawało się rozsądne i zachęcało do jego stosowania, więc się skusiłam. Jestem z natury osobą dosyć cierpliwą, więc nie szukałam pierwszych efektów po tygodniu, a dopiero niemal po miesiącu. Byłam trochę rozczarowana, bo właściwie nie zauważyłam żadnej różnicy względem początku kuracji. Postanowiłam jednak nie rezygnować, tylko konsekwentnie kontynuować leczenie.
Minął kolejny miesiąc i następny, opróżniałam kolejne opakowania, a po kwartale zauważyłam może 10% poprawę. Spytałam znajomą, która kiedyś stosowała ten sam środek, jakie były jej doświadczenia i usłyszałam, że marne. Z jednej strony pocieszyło mnie to, a z drugiej zmartwiło. Oznaczało bowiem, że cała kuracja nie była warta ani swojej ceny, ani czasu, jaki na nią straciłam – i nie tylko ja. Nadszedł czas na zmiany, bo ja już nastawiłam się na likwidację mojego problemu, czyli cellulitu. Już widziałam siebie bez cellulitu. Nie widziałam innej możliwości. Zabrałam się wiec za szukanie nowych opcji. Odwiedziłam kilka aptek, przeczytałam tez sporo poradników, ale nadal nie wiedziałam, czy teraz się kierować, aby nie popełnić znowu błędu.
Ostatecznie wybrałam Cellactiv. Opinie mnie przekonały.
Przeszukałam więc także Internet i znalazłam kilka ciekawych wzmianek o Cellactiv. Przede wszystkim absolutnie zaskoczył mnie naturalny skład, który wręcz był obrzydliwie bogaty w aktywne substancje. Cellactiv skład wedle ulotki miał taki:
- wyciąg z korzenia pokrzywy,
- wyciąg ze skrzypu polnego,
- wyciąg z pestek winogron,
- wyciąg z morszczynu,
- wyciąg z zielonej herbaty.
Samych książek o cellulicie i pomarańczowej skórce przeczytałam w życiu chyba ze 20, więc moje oczy od razu się zaświeciły. Samych opinii w tamtym czasie było jeszcze mało, ale wszystkie pozytywne, więc zakupiłam pierwsze opakowanie bezpośrednio od producenta: https://cellactiv.pl/ W życiu zamawiałam już wiele suplementów i kosmetyków z internetu. Życie nauczyło mnie, że lepiej nawet dopłacić te kilka złotych, ale mieć pewność, że kupujemy prawdziwy, oryginalny produkt. Nie marną podróbkę przelaną w podobne opakowanie.
Opakowanie, które przyszło wyglądało całkiem estetycznie, zobaczcie same:
Podeszłam do nowej kuracji z umiarkowanym optymizmem, ale jednak z nadzieją, że tym razem się uda. Tym razem jednak pierwsze efekty zauważyłam już po dwóch tygodniach. Spytałam o zdanie koleżankę, bo chciałam mieć pewność, że mi się nie wydaje. I miałam rację – nie wydawało mi się!
Teraz już niemal każdy kolejny tydzień sprawiał, że cellulit nikł w oczach.
Po kwartale właściwie nie był już widoczny. Nie mogłam uwierzyć! Codziennie przeglądałam się w lustrze i widziałam, że skóra na moich nogach zrobiła się jędrna i gładka. Czułam się więc coraz piękniejsza i pewniejsza siebie. Cellactiv okazał się strzałem w dziesiątkę. Jestem osobą cierpliwą, ale i wymagającą. Jeśli poświęcam na jakiś cel pieniądze i czas, chcę w końcu zobaczyć pozytywne efekty moich działań. Cellactiv świetnie zdał u mnie egzamin. Polecam go teraz każdej osobie, mającej uporczywy problem z cellulitem. Skoro mi pomógł, jestem pewna, że pomoże każdej innej kobiecie.