Vialise czy Oligo DX – moje opinie po stosowaniu obu kremów

Przed ukończeniem trzydziestu lat urodziłam troje dzieci, więc siłą rzeczy moje ciało zaczęło reagować na tę sytuację. Dotychczas szczupła i smukła sylwetka zaczęła się zmieniać. Oczywiście, ćwiczyłam, aby zrzucić nadmiar kilogramów, masowałam skórę ud, by nie miała zbyt twardej struktury. To wszystko jednak było mało. Cellulit zaczął mnie na poważnie straszyć, widziałam, co się dzieje. Nie do pomyślenia było dla mnie wyjście w takim stanie na plażę. Musiałam także przestać nosić moje ulubione, jeansowe szorty w obawie, że cellulit jest u mnie aż za bardzo widoczny. Zaczęłam czuć się nieatrakcyjna i zaniedbana. Trzeba było znaleźć jakiś skuteczny i niedrogi sposób domowy, aby pozbyć się “skórki pomarańczowej”. Wypróbowałam kilka domowych sposobów, polecanych mi przez moją mamę, ale nie pomogły mi na tyle, abym mogła czuć pełne zadowolenie z efektu. Ratunku w pewnym momencie zaczęłam gorączkowo szukać jedynie wśród kremów oraz żeli na cellulit. Na szczęście na rynku jest ogromny ich wybór, choć ze smutkiem przyznaję, że gorzej z jakością.

Testowanie kremów na cellulit – czy ma sens?

Pamiętam, jak kupiłam krem Vialise. Do zakupu tego preparatu zachęciła mnie znajoma aptekarka z mojego osiedla, a także pozytywne recenzje w Internecie. Wyciągi z naturalnych roślin miały zapewnić mojej skórze ud kompletne odrodzenie i pozbycie się cellulitu zaledwie w ciągu tygodnia. Smarowałam nogi kremem Vialise nawet dwa razy dziennie, ale poprawy jakoś nie było widać. Stwierdziłam, że może stadium mojego cellulitu jest na tyle dalekie, że może już niczego na tę przypadłość już nie znajdę. Załamało mnie to. Od kogoś dostałam także inny specyfik do wypróbowania. Był to krem w tubce Oligo.DX. Na pierwszy rzut oka prezentował się znakomicie. Do tego zachęcająco brzmiały nazwy jego składników – skrzyp polny, wyciągi z glonów oraz dodatek kofeiny zwalczającej najbardziej zaawansowane stany cellulitu. W wypadku stosowania tego kremu cellulit u mnie tylko w niewielkim stopniu się zmniejszył. Skóra na udach wciąż miała wrażenie, jakby czekała na obranie pomarańczy. Sama nie mogłam już na siebie patrzeć.

Cellutix wybawi z opresji!

Nie spodziewałam się, że Cellutix sprawi mi swoim działaniem tyle radości. Zazwyczaj tak jest, gdy tracimy wszelką nadzieję, nagle pojawia się specyfik stawiający całą sytuację znowu do pionu, pozwalający cieszyć się w pełni pięknem własnego ciała. Przez dwa tygodnie stosowałam maść Cellutix, otrzymaną w jednym ze sklepów internetowych. Do zakupu namówiła mnie koleżanka z pracy, która po czterdziestce zaczęła zmagać się ze “skórką pomarańczową” u siebie. Dzięki maści Cellutix mogę wreszcie skupić się na sobie. Nieestetyczny wygląd skóry ustąpił, a ja w sezonie letnim znów mogę powrócić do krótkich spódniczek oraz spodenek. Smaruję moje nogi regularnie, dzięki czemu nie ma mowy o nawrocie cellulitu. Wiem, że u niektórych koleżanek znika on na chwile i powraca ze zdwojoną siłą. Polecam Cellutix po to, by ten problem odszedł raz i ostatecznie! Każda z nas ma prawo czuć się piękna zawsze!